Jakoś trzeba zarobić na rachunki. Po rozstaniu z Michałem Wisniewskim kariera jego trzeciej żony nie rozwija się zbyt pomyślnie. W końcu wypłynęła głównie jako żona lidera Ich Troje, nic więc dziwnego, że po jej wyprowadzce z domu zainteresowanie publiczności mocno przygasło.
Ania nie może obecnie liczyć na pomoc "medialnej matki" swojego byłego męża, Niny Terentiew, która dotąd bardzo ją wspierała. W tej sytuacji bierze każdą fuchę, jaka się nawinie. Ostatnio na przykład wystąpiła przed więźniami zakładu karnego w Przywarach.
_**Ten występ był wyjątkowy, bo to była naprawdę wyjątkowa publiczność**_ - zapewnia w Fakcie Wiśniewska. Nie bałam się, bo na miejscu bardzo o mnie dbano. Po występie rozdawałam autografy i rozmawiałam z więźniami. Najbardziej interesowała ich moja znajomosć z Pudzianem.
Miejmy nadzieję, że nie przyjmowała od więżniów żadnych wierszy czy innych utworów literackich. W przypadku jej męża nie skończyło się to zbyt dobrze. Zobacz: Wiśniewski pójdzie siedzieć? Nie zapłaci!